Eksperci finansowi - Doradca.co.pl - niezależny doradca finansowy

Epidemia i kredyty: jak będą dalej kształtowały się ceny

Obecna sytuacja odbija się na każdym aspekcie życia. Wiele mówiło się o obniżeniu stóp procentowych, później pojawiały się jeszcze informacje o problemach firm pożyczkowych, a czego można spodziewać się w przyszłości? Na stole są różne scenariusze, ale jak je zrozumieć?

O kredyt trudniej, ale oprocentowanie już nie spadnie

Kredyty i pożyczki trochę wymykają się prawom popytu i podaży. Banki i firmy pożyczkowe zaostrzyły w ostatnich miesiącach kurs i nie są skłonne do udzielania bardziej ryzykownych kredytów. To właśnie stąd zaczęło się przewidywanie, że parabanki nie dadzą sobie rady. Ależ oczywiście, że dadzą! Nie tak dobrze, jak banki, ale nadal mają spory margines.

Problemem w tym przypadku nie jest mniejsze zainteresowanie pożyczkami pozabankowymi. Takie zachowanie trwało bardzo krótko i dziś coraz więcej osób znów rozgląda się za optymalną chwilówką. Ale pewnie jest prawdą, że na rynku parabanków się odrobinę przerzedzi przynajmniej w tym sensie, że większe firmy pożyczkowe mogą przejąć mniejsze.

Co zaś się tyczy banków, ich zyski na kredytach i tak były procentowo niższa niż firm pożyczkowych, więc tutaj margines jest niewielki, za to są inne instrumenty. Poza udziałem w ogólnie rozumianym rynku kredytowym, banki przecież mogą różnicować swoje portfolio produktów. Owszem, oglądając się tylko na zdanie akcjonariuszy, ich przedstawiciele na pewno będą wymyślać coraz to nowe opłaty, ale najpewniej nie będą one dotyczyły kredytów.

Kredyt teraz? To może nie być głupi pomysł!

Kredyty bankowe w większości mają oprocentowanie zmienne, ale chwilówki – stałe. To oznacza, że właśnie teraz można znaleźć tańsze pożyczki pozabankowe, które da się spłacić łatwiej, niż jeszcze parę miesięcy temu, przynajmniej jeśli nie należy się do tej grupy pracowników, która obecnie została bez regularnych dochodów.

W przypadku banków natomiast będzie to zapewne przypominało sytuację z kredytami frankowymi: już dziś przecież wszyscy wiedzą, że koniec końców oprocentowanie pójdzie w górę, a razem z nim raty kredytu, ale zgodnie z polskim „jakoś to będzie”, liczba wniosków kredytowych jakoś drastycznie nie maleje.

Owszem, wzięcie kredytu teraz, to może nie jest złe rozwiązanie, ale pod warunkiem, że przy liczeniu sobie zdolności kredytowej, bierze się poprawkę na to, że oprocentowanie najdalej za rok na pewno będzie wyraźnie wyższe. O tym warto też pamiętać przy zaciąganiu pozabankowych pożyczek ratalnych. One też są wyceniane ze zmiennym oprocentowaniem, ale w ich przypadku każda zmiana może być jeszcze bardziej dotkliwa.

Kto wygra: banki czy firmy pożyczkowe?

Prawdopodobnie jesteśmy świadkami kolejnego samobójczego działania banków – i nie chodzi tylko o analityka jednego z nich, który stwierdził, że praca w domu to luksus, za który należałoby płacić podatek. Chodzi raczej o to, że banki – skądinąd słusznie uznawane za najlepiej dofinansowane instytucje – bardzo głośno narzekają, że zarobią mniej. Firmy pożyczkowe dynamicznie dostosowały ofertę, banki – nałożyły dodatkowe opłaty. A to wraz z rosnącą popularnością fintechów może sprawić, że poza klasycznymi bankami znajdzie się jeszcze większa gotówka niż do tej pory.

Martwić się, czy cieszyć?

Sytuacja jest dynamiczna. Jeśli nie musisz, to pewnie nie powinieneś brać teraz kredytu ani chwilówki, może to za to być najlepszy moment na poszukiwanie oszczędności również w opłatach bankowych i ogólnie decyzja finansowych. Bierność banków i ich roszczeniowa postawa zdecydowanie nie wpłynie pozytywnie na opinię o sektorze bankowym i to chyba jedyny pewnik całego tego zamieszania.

Porównywarka kredytów hipotecznych Notus
7